Od dwóch przeglądów w pierwszym ulu nie widzieliśmy niezakrytego czerwiu czyli takich białych larw w komórkach. O jajkach nawet nie wspominam bo tych z reguły nie widzimy, nawet w okularach. Podłożyliśmy do osieroconej rodzinki ramkę ze świeżym czerwiem z innego ula, ale coś im chyba nie pasowało bo nie zrobiły sobie matecznika. Trzeba było na szybko kupić matkę, żeby rodzinka się dalej rozwijała. Udało nam się namierzyć w miarę blisko pasiekę, gdzie była jeszcze dostępna interesująca nas osobniczka. Zaraz po przyjeździe poszła do swojej nowej rodziny.
Żeby zwiększyć szansę na przyjęcie przez pszczoły dobrze jest wstawić klateczkę w plaster żeby imitowała naturalnie "wyklutą" królową.
Po kilku dniach pszczoły przegryzą się przez ciasto cukrowe blokujące otwór w klateczce i mamy nadzieję, że będzie OK. W między czasie po raz trzeci "skubnęliśmy" im trochę miodu żeby zrobić miejsce na lipę. Tym razem było dwanaście słoików.
Upały dają się już we znaki nie tylko nam, ale również pomidorom.
Na początku czerwca pomalowałem jedną ścianę szklarni żeby ograniczyć nagrzewanie, ale to niezupełnie pomogło. Kwiaty pomidorów nie zapylały się z powodu nadmiernej temperatury i usychały. Wczoraj pomalowałem jeszcze połowę dachu, ciekawe czy zobaczymy jakieś pozytywne efekty.
Komentarze