Tak się jakoś poskładało, że mamy mniej zajęć wokół domu, pogoda stała się bardziej przyjazna, a w lesie nie dość, że mało grzybów to jeszcze robaczywe. Przeprosiłem się więc z rowerem, najpierw kilka dni rozruch na krótkich trasach a wczoraj machnąłem dłuższą rundkę. Odwiedziłem po drodze dwa cmentarze wojenne z I WŚ w miejscowości Cieklin
Tradycyjnie w wakacje zrobiliśmy sobie rodzinne zdjęcie przed domem, ciekawe kiedy dostanę zakaz publikacji takich materiałów 😉 Pomidory przestały sprawiać problemy i spokojnie dojrzewają, większość pomidorowych przetworów jest już w piwnicy. Papryka też się pozbierała i zapowiada się niezły zbiór. Jalapeno jest już częściowo w zamrażarce, Habanero zaczyna się przebarwiać.
W ramach eksperymentu zrobiłem kilka sadzonek róż, głównie odmian jadalnych ale nie tylko. Z braku piasku użyłem drobnej frakcji perlitu.
Komentarze