20.06.2021 przybyło nam pszczół

 Zupełnie przypadkiem złapaliśmy rójkę :) Tyle co wróciliśmy z cotygodniowego przeglądu uli, zdążyliśmy odetchnąć, zjeść zupę, nie tknęliśmy jeszcze kawy kiedy usłyszeliśmy wołanie sąsiada. Alarmował, że u niego na gruszy siedzi rój pszczół, który uważał za uciekinierów z naszego ula. Mieliśmy odmienne zdanie ale chcąc nie chcąc trzeba było brać się do pracy. Rój usadowił się w miejscu gdzie podłożenie rojnicy było trudne więc spróbowaliśmy sposobu podpatrzonego u słowackich pszczelarzy, cztery ramki umocowane na końcu długiego drąga. Dołożyliśmy dla lepszego efektu chusteczkę nasączoną substancją wabiącą. 


Po pewnym czasie część roju przeniosła się na ramki, które włożyliśmy nowego korpusu ale na drzewie zostało ich jeszcze mnóstwo. Trzeba było przeprosić się z rojnicą, którą jednak udało się podłożyć pod kłąb i potrząsnąć gałęzią. Udało nam się złapać ogromną rodzinkę, która ledwie zmieściła się do korpusu. Tak więc mamy cztery ule 😁 i nie musimy kupować odkładu. Nowa rodzinka ostro wzięła się do pracy i zagospodarowała większość podłożonych ramek. W pozostałych ulach jest sporo miodu, niestety jest to jeszcze miód nie nadający się do wzięcia, pszczoły muszą go jeszcze odparować i zasklepić komórki. 

Pierwszy raz na poważnie użyliśmy naszej rezerwy wody, w czwartek z rana zabrałem się do podłączenia pompy przelewającej wodę ze stawu do góry. Potem pół dnia lałem wodę pod wszystko co żyje, każde drzewko, krzaczek, kwiatek i warzywo. Poszalałem, poziom wody w stawie obniżył się o dwadzieścia centymetrów. 

Dzisiaj znów mieliśmy wizytę bociana, chyba kijanki rosną zbyt wolno bo nie wyglądał na zadowolonego i odleciał. 

Jak już miałem w ręce aparat to zrobiłem kilka zdjęć 













Jutro następny dzień upału, który jednak na wsi dużo mniej dokucza.


Komentarze