01.11.2020 święto takie inne niż zawsze

Od szczenięcych czasów miałem wpojone w podświadomość, że pierwszego listopada odwiedza się groby bliskich. W tym roku jest inaczej. Wykazaliśmy się intuicją przewidując działanie nieprzewidywalnej władzy i cmentarze odwiedziliśmy trzy tygodnie temu. Obecnie najlepszym miejscem na spacer jest las bo nie trzeba nosić maseczki, a że mieszkamy prawie w lesie to korzystam z wolności kiedy się tylko da. Dziś poranna mgła powoli ustępowała poganiana promieniami słońca a jesień ozdobiła las pięknymi kolorami więc po porannej kawie zabrałem aparat i poszedłem się powłóczyć. Naprodukowałem tyle zdjęć, że miałem później problem z selekcją. 
















Przy okazji dowiedziałem się, że japońskie słowo opisujące rozproszone światło słoneczne przedzierające się przez liście drzew i powstałe w ten sposób w lesie zacienienie nazywa się Komorebi. Japończycy darzą podziwem zmienne piękno światłocienia, które zależy od gatunku drzew, wiatru, wilgotności i pory roku. Komorebi obrazuje wszystkie odcienie gry światła i cienia, które potrafi spłodzić natura: blask słońca na liściach, tajemniczą zasłonę, która powstaje z mgły, gęstą wilgoć po deszczu, gdy nagle wyjdzie słońce, taniec cienia rzucanego przez listowie na leśne podszycie. 
Do naszego sadu dosadziliśmy cztery drzewka, udało mi się przeforsować dokupienie jednej brzoskwini i aż trzech jabłoni. Jak się uda to za jakiś czas będziemy zajadać Kronselki i Szare Renety. Kury gonią sobie teraz po całym ogrodzie, ale bardzo przypadł im do gustu opróżniony niedawno kompostownik. Nie dość, że pozostało w nim jeszcze sporo tłuściutkich dżdżownic to jeszcze jest na czym posadzić tyłek. 
"Produkcja" octu zakończyła się sukcesem, jabłkowy ma super smak a kwaśny jest aż wykręca. Jagoda zarządziła nową kurację - codziennie na czczo łyżka jabłkowego octu rozcieńczona wodą. Nie wiem czy to na coś pomaga, ale tak mi smakuje, że podwajam dawkę. Brzoskwiniowy też jest bardzo dobry, ale przekonałem się, że ten "legendarny" ocet Mirjany naszej chorwackiej gospodyni nie był robiony z brzoskwiń. 
Zostawiliśmy w lodówce "matkę octową" i będziemy w razie potrzeby ponawiać nastaw. 

 

Komentarze