28.09.2020 mustangi szaleją

W piątek wybrałem się na spacer do lasu, żeby mnie nie pokusiło czegoś zbierać (zakaz Kierownictwa) to wziąłem z sobą lustrzankę. Spacer zaczął się od spotkania "mustangów" próbujących się edukować seksualnie 

Potem już było spokojniej, wręcz relaksująco 










Kiedy doszedłem do miejsca docelowego i zobaczyłem rosnące rydze to już nie wytrzymałem. 
Zawróciłem w stronę domu, przekonałem telefonicznie Jagodę, że rydze smażone na masełku i rydze
w śmietanie to jest potrawa, o której oboje marzymy. Udało się, dostałem koszyk i pognałem z powrotem do lasu. Rydzami musiałem się podzielić z grzybiarzem, który zjawił się w międzyczasie, ale i tak było ich za dużo do zjedzenia na już i część trafiła do marynaty. Bonusem była nadplanowa jajecznica z borowikami i podgrzybkami. 
 
Pierwszy etap robienia nalewek już za nami, zlaliśmy eliksir a owoce zasypaliśmy cukrem. Mój faworyt wiśniówka w rozmiarze XXL, czarna porzeczka trochę skromniej a jeżyna testowo, na smak. 

Malina, której też jest sporo musi jeszcze poczekać w spirytusie. 
Wczoraj wieczorem jak tylko spojrzałem za okno to złapałem aparat, statyw i w długą. Niebo na tle zachodzącego słońca robiło bardzo groźne wrażenie 


 

Komentarze