03.07.2020 zaczyna się przetwórstwo

Nasza pasieka nareszcie nabrała jakiegoś wyglądu, zniknęła tymczasowa paleta a dwa ule stanęły na nowym stojaku.
Z zewnątrz jakoś już to wygląda, ale gorzej z zawartością uli. Kupiona ostatnio matka nie została przyjęta przez pszczoły i znalazłem jej zwłoki wyrzucone przed ul. Musimy dokładnie sprawdzić zawartość ula żeby ustalić dlaczego ubiły nową matkę. Niestety pogoda nie sprzyjała takim pracom, może jutro będzie lepsza aura.
Jak na suszę stulecia to mieliśmy dość ekstremalną pogodę, nas co prawda nie zatopiło, ale o Jaśle i Trzcinicy, które oddalone są od nas o dziesięć kilometrów głośno było w mediach.
Ulewy i burze dokuczają w dzień i w nocy utrudniając zarówno pracę jak i zabawę. W ostatnią sobotę potężna burza zakłóciła nam kociołek zorganizowany przez sąsiada. Uratowało nas zadaszenie i łopata do kopania odwodnienia.
Wartością dodaną imprezy były złowione ryby - spory ok.3 kilowy karp i dwa ładne karasie, które uwędziliśmy nazajutrz.  
Plusem obfitych opadów jest pojawienie się grzybów w tym borowików. Trzy ranne wyjścia poprawiły nasz stan suszonych, mrożonych i marynowanych prawdziwków. 
Nareszcie dojrzewają długo wyczekiwane porzeczki. Z kilku krzaków czerwonej udało się Jagodzie zebrać tylko trochę do mrożenia, reszta padła moim łupem. Więcej mamy czarnej porzeczki, która właśnie dojrzewa, dzisiaj zaczęły się zbiory i przetwórstwo.

 

Trochę dżemu, trochę soku reszta w zamrażarce, jeszcze tylko nalewka i resztę będzie można zjeść.



Komentarze