31.01.2020 styczeń mija

Tegoroczna zima mija jakoś tak niepostrzeżenie, bezszelestnie wręcz. Z pewną rezerwą czytałem o ocieplaniu się klimatu, ale może jest coś na rzeczy. Chyba że ja osobiście nie cieszę się sympatią w niebie i postanowili mi dokuczyć odcinając dostawy śniegu na wieść, że kupiłem narty śladowe i mam zamiar je używać.
No nic, przeczekają jakoś do lepszych czasów, miejsca ci u nas dostatek. Nasze kociątka mają się dobrze, mała Tośka jest wrzodem na tyłku tej starszej, pcha się bezczelnie do jej miski, zajmuje jej domek, zawsze ma ochotę pobawić się tą samą zabawką itd. Ale podczas ich wspólnych zabaw nie ma już oznak agresji i pomimo znacznej różnicy wielkości dogadują się, raz mała goni dużą, potem jest zmiana.

Wymyśliliśmy z Jagodą, że koty będą zadowolone jak będą miały większy drapak z platformami do leżenia. Znaleźliśmy model pasujący do naszych warunków,  
ale cena 600 zł była nieakceptowalna. Zabraliśmy się do roboty i jedyną rzeczą jaką musieliśmy kupić to sznur sizalowy, sklejka była w szopce, okrąglaczki w lesie. Tak powoli zaczął powstawać drapak 



Dzisiaj przynieśliśmy zmontowany "mebel" do domu, Jagoda uszyła kotom poduszki, żeby miały wygodnie i odbyła się próba generalna 


Po kilkunastu minutach koty poszły kontynuować przerwaną drzemkę, może jak się wyśpią to bardziej spodoba im się innowacja. 
W naszym mini browarze doszło do awarii na końcu ciągu technologicznego, moje wyniki wykluczyły z diety ten napój :( Na szczęście proces renowacji organizmu jest na ukończeniu i można już nieśmiało zacząć się delektować. Tym bardziej, że w tzw. międzyczasie do piwnicy trafiły trzy warki i zdążyły spokojnie dojrzeć.

Komentarze