11.07.2019 wydarzenie na wsi - padał deszcz

Susza przyśpieszyła pewnie trochę czosnkowe żniwa. Jak tylko Jagoda oceniła, że nać osiągnęła odpowiedni wygląd zarządziła wykopki.
Cebula rosła na sąsiedniej grządce i podzieliła los czosnku. Po wstępnym podsuszeniu wiszą teraz na poddaszu i czekają na swoją kolejkę do obrania i krojenia.
Zacząłem nareszcie robić małe kroki w kierunku budowy kompostownika ( te z tworzywa, które obecnie użytkujemy nie powalają ) i kupiłem większość potrzebnych materiałów. Niestety wbijane do ziemi kotwy ze względu jej wysuszenie kompletnie sobie z tym nie radziły.
Wytoczyłem ciężką artylerię i wykopałem, a właściwie wykułem pierwsze sześć dołków. Dopiero po wlaniu w nie wody dało się wbić kilkanaście centymetrów kotwy.
Teraz inwestycja czeka na jakieś deszcze, żeby kotwy się ustabilizowały. Z lekkim opóźnieniem przyjechała dostawa zamówionego jeszcze wiosną drewna. Tym razem do kominkowego buka zamówiliśmy jeszcze metr brzozy z myślą o ognisku. Do układania kopki podeszliśmy niemal naukowo i wyszło nam to niezwykle równo, ale chyba przyjęliśmy za dużą średnicę budowli.
Rośliny pomimo suszy jakoś sobie radzą, pomidory i papryka odwdzięczają się za codzienne podlewanie






Pierwsze pomidory już trafiły na stół, a prawdę mówiąc więcej zostało zjedzonych na miejscu podczas podlewania. Ogórki powoli dochodzą do siebie po gradzie i jak dzisiaj policzyła Jagoda mamy już czternaście słoików z kiszonymi.
Wielkie wydarzenie miało dziś miejsce w naszym przysiółku - zawiało, zagrzmiało i popadało. Skala opadu nie mieściła się w kategoriach potopu, ale zmyło kurz i ominęło nas wieczorne podlewanie.
 Drugim ważnym wydarzeniem było ukończenie domku dla owadów, poszedłem trochę na łatwiznę i przyniosłem z lasu szyszki, którymi wypełniliśmy sporą przestrzeń. Teraz tylko zawiesić go gdzieś na zewnątrz i czekać na zasiedlenie ogromnej ilości miejsca przez owady.

Komentarze