20.04.2019 schrzaniona sobota

Ech już jest całkiem dobrze pod względem zieleniny konsumpcyjnej. Przed śniadaniem wyskakuję na ogródek i jedzenie nabiera ciekawszego wyglądu. Do tego drobno krojona rzodkiewka (jeszcze nie nasza) jogurt, śmietana i trochę twarożku do smaku. 
Jeszcze podczas budowania szklarni sąsiad pochwalił się znajomością łąki porośniętej chrzanem a ja oczywiście wprosiłem się na wycieczkę po korzenie. Tak nam to schodziło, ale dłużej nie dało się zwlekać bo święta już jutro. Rano zaopatrzeni w łopaty pojechaliśmy jego autem na chrzanobranie. Nakopaliśmy sobie ile kto potrzebował co trwało raptem kilkanaście minut, bo łąka rzeczywiście jest zasobna w te rośliny. Po powrocie większą część odłożyliśmy do posadzenia w naszym ogrodzie a resztę obrałem siedząc sobie na dworze. Jagoda w międzyczasie przygotowała maszynkę żeby prędko i bezboleśnie rozdrobnić korzenie.
Jej błędem było mielenie w kuchni bo po chwili była cala zapłakana. Wziąłem się za przyprawianie tartego korzenia i po chwili wyglądałem tak samo. 
Chrzan jak chrzan pewnie każdy jest podobnie ostry, być może jego duża ilość spowodowała takie piorunujące działanie.  Po południu żeby nie przeszkadzać Jagodzie w pracach domowych poszedłem do lasu szukać wiosny. Ptaki drą się jak oszalałe, roślinność na wyścigi wypuszcza listki, pięknie. Żeby jeszcze tylko trochę popadało bo w lesie sucho aż się kurzy. 






Komentarze

Kinia&Michu pisze…
Jak doprawiacie chrzan?
Zbyszek pisze…
Dotychczas chrzan mieszaliśmy ze startymi burakami, w tym roku spróbowaliśmy mieszaniny żółtek i chrzanu. Ćwikła ma tę zaletę, że można ją dłużej przechowywać. Chrzan ze śmietaną też jest dobry, ale w tym roku nie robiliśmy.