03.01.2019 już nowy rok

Święta minęły szybko, jak to święta. Cała ich magia skończyła się u mnie chyba w tym czasie jak przestałem sikać w pieluchy, a może kiedy zacząłem palić pierwsze papierosy. Świąteczne atrybuty z dawnych lat - cytrusy, szynka czy barszcz z uszkami nie są już rarytasami kojarzącymi się ze świętami. Gdyby nie Jagoda to bez żalu zrezygnowałbym z karpia. Ale pomimo mojego marudzenia większość tradycyjnych potraw znalazła się na stole.


 uszka z grzybami
Upatrzyliśmy sobie w lesie aż dwie choinki, a i tak skończyło się na doniczkowej kupionej w Biedronce.
Sylwester minął nam spokojnie i bez ekscesów. Toast z Prosecco, życzenia i poszliśmy spać prawie o zwykłej porze. 
Rano zbudziłem się z mocnym postanowieniem dopasowania się w tym roku do ubrań wypranych przez Jagodą w zbyt gorącej wodzie. Szczególnie ucierpiały spodnie i koszule, które zapinałem już z pewnym wysiłkiem. Tak więc od pierwszego stycznia zacząłem się więcej ruszać i stosuję dietę mż. Pogoda pomaga mi pierwszej części planu i robi się coraz ładniej 
tylko lekki przymrozek

odrobina śniegu, temperatura około zera 
 





kilka stopni mrozu, śniegu od kostek do kolan i wiatr zatykający oddech, żeby nie było nudno to słońce przeplatało się z zamieciami. 

Komentarze