10.10.2018 Cergowa

Dni płyną nam szybko, udało mi się nawet wyciągnąć Jagodę do lasu. Skusiłem Ją rydzami, ale jak na złość nie było klęski urodzaju, jeżeli nie popada solidnie to możemy koszyki schować do szopki. Udało nam się uzbierać po pół koszyka, czyli razem cały koszyk 😁. Oprócz słoików zapełniliśmy też brzuchy

Winogrona dojrzewają i jak w zeszłym roku sąsiedzi zaprosili nas na zbiór. Tegoroczne lato było wyjątkowe dla owoców a dla winogron w szczególności, zbierana odmiana chociaż mało szlachetna smakowała znakomicie. Mam nadzieję, że wino będzie jeszcze lepsze niż z rocznika 2017. 


Jagoda przebierała winogrona, a w między czasie rozlaliśmy do butelek winko z czarnej porzeczki. W smaku jest całkiem dobre, poczekamy co się z niego "wykluje" po leżakowaniu w piwnicy. 


Z okazji wyborów samorządowych nie było co prawda igrzysk, ale kapnęło nam trochę chleba. Wójt z rękawa wytrzepał jakąś nadwyżkę asfaltu i zlecił naprawę naszej przysiółkowej drogi. Nie była to forma przekupienia nas bo po dziurach jeździliśmy tylko kilkanaście metrów, ale dalsi sąsiedzi będą mieli o czym pomyśleć przy urnie. Żeby nie było tak słodko zrobiono tylko połowę drogi, reszta musi poczekać do następnych wyborów.  


Bieżący tydzień zacząłem pracowicie, w poniedziałek i wtorek przekopywałem grządki, Jagoda jak zwykle zajmowała się odzyskiwaniem kamieni z ziemi. Sąsiad śmiał się, że jak sobie zasialiśmy to teraz nam rosną. Nie wiem co jest na przeciwległym końcu globusa, ale niedługo kamienie będą tam na wagę złota. Robota zrobiona, gówno w granulkach rozsypane i przekopane 


więc dostałem przepustkę w góry. Celem była góra Cergowa, która swój charakterystyczny kształt zawdzięcza trzem wierzchołkom, a strome podejścia pozwalają wypocić złe myśli. Dodatkowym atutem tej góry jest zbudowana w tym roku i pachnąca jeszcze pokostem wieża widokowa. Należy się śpieszyć z wejściem na nią w celach oglądnięcia panoramy okolicy bo za kilka lat widoki zakryją gałęzie drzew. 


 Dziwnym trafem mnie grzesznemu trafił się taki szlak


W podłodze jest "uzdrawiające" źródełko, obok nawet stoją garnuszki do zaczerpnięcia wody. "Smaku" wodzie nadają monety wrzucane przez turystów, tak oto minęła mnie okazja na uzdrowienie.





















Próbowałem jeszcze dojść do Morskiego Oka - małego zarośniętego stawu leżącego opodal czerwonego szlaku, ale błoto odwiodło mnie od  tego zamiaru. Piękna wycieczka, góry przybrały już jesienną szatę a pogoda dopisała wyjątkowo. 

Komentarze