Zaczęło się już na dobre pomidorowe szaleństwo. Najpierw nieśmiało zaczęły się zapalać gruntowe pomidorki koktajlowe, i niektóre mniejsze odmiany zarówno w gruncie jak i w tunelu. Niektóre krzaki są dosłownie oblepione owocami więc zaczęliśmy zrywanie prawie dojrzałych żeby ulżyć krzakom ciężaru. Mamy tego dwa pudła, z których codziennie wyjadamy i codziennie dokładamy nowe.
Nasza konsumpcja niezbyt pomagała w rozładowaniu "klęski urodzaju" więc dziś poszła pod nóż a właściwie pod szatkownicę pierwsza transza zielonych pomidorów na sałatkę.
Krzaki Bawolich serc i Anna Russian odchudziliśmy o prawie 3 kilogramy owoców a piwniczka wzbogaciła się o kilka słoików pysznej sałatki.
W głębi buraczki, które też zaczęły się powoli przenosić z grządki do słoików. W tunelu najszybciej dojrzewają pomidory Anna Russian pomimo tego, że są całkiem słusznych rozmiarów.
Ogromne Ispolin jeszcze zielone, ale one potrzebują czasu żeby urosnąć. Z tej odmiany pochodził nasz zeszłoroczny rekordzista ważący prawie kilogram.
Papryki dobrze wykorzystały upalną pogodę i w stosunku do ubiegłego roku są sporo do przodu. Jak nam się na kilku krzaczkach pokazała ciemno fioletowa papryka to trochę zwątpiliśmy bo nie zamawialiśmy nasion takiej odmiany. Jak poszperałem w necie to okazało się, że słodka Tequila najpierw jest zielona, potem fioletowa a dopiero na koniec czerwienieje.
pozostałe rosną bez niespodzianek
Pogoda przez jakiś żeński front spieprzyła się na całej linii, z małymi przerwami leje i wieje. Na pocieszenie jest dość ciepło, ale prognoza na najbliższe dni nie nastraja optymizmem. Pszczółki od kilku dni nie latają, albo bardzo mało latają więc ciemno widzimy skosztowanie własnego miodu jeszcze w tym roku. Całe szczęście, że w zeszłym tygodniu zdążyliśmy jeszcze zajrzeć do ula.
Komentarze