Temperatury od kilku dni bardziej przypominają wakacje niż wczesną wiosnę. Noce niestety najczęściej są chłodne i jak tylko słońce schowa się za horyzont to trzeba się ubierać. Ziemia też się jeszcze nie zdążyła nagrzać. Z powodu chłodnych nocy pomidorki wróciły jednak na domowe parapety. Mają tu mniej światła, ale przynajmniej nie straszą fioletowymi liśćmi. Teraz tylko w ciepłe i bezwietrzne dni wystawiam je na taras.

Z lewej to świdośliwa polecona przez bratową, z prawej moja wisienka kolumnowa a poniżej aronia - prezent od szwagra.
Dzisiaj podczas koszenia zobaczyłem, że coś albo ktoś podżera jedną z naszych gruszy. Szybka sesja zdjęciowa
Wszystko wokół kwitnie i aż dziwne, że prawie nie widać pszczół, nieliczne kręcą się koło szafirków Jagody. Może kolor przypadł im do gustu.

Z lewej to świdośliwa polecona przez bratową, z prawej moja wisienka kolumnowa a poniżej aronia - prezent od szwagra.
Dzisiaj podczas koszenia zobaczyłem, że coś albo ktoś podżera jedną z naszych gruszy. Szybka sesja zdjęciowa
i zaczęło się wertowanie Internetu w poszukiwaniu przyczyny. Padło na Pryszczarka gruszowca ;), już sama nazwa nie wzbudza sympatii więc rozrobiłem jakąś zalecaną chemię i opryskałem nasz zalążek sadu. Mam nadzieję, że zabiłem wszystkie złe istoty na śmierć.
Wczoraj wybraliśmy się przed południem na spacer do lasu. Brak opadów widać tam jeszcze bardziej niż w ogrodzie, zieleń rozwija się powoli a ściółka zbliża się pewnie do zerowej wilgotności. Skóra cierpnie na myśl o jakiejś przypadkowej iskrze. A majowe grzyby też mogą być problematyczne jeżeli wnet nie popada obficie. Wieczorem skusił nas ciekawie zapowiadający się zachód słońca. Nie było źle, ale też bez rewelacji.
Komentarze