28.03.2018 święta idą

Czuć już święta i to nie przesada. Wychowałem się w czasach komuny i święta wszelakie kojarzyły mi się z szynką, cytrusami i bananami. Owoce południowe nie zmieniły się z biegiem lat natomiast szynka i inne wędliny moim zdaniem przeszły totalną metamorfozę in minus. A może po prostu ich codzienna dostępność spowodowała przesyt. Jakby na to nie patrzeć to przy moim dystansie do mięsa wędzonki domowej roboty są akceptowalnym pożywieniem. Fajnie, że teraz możemy je sobie serwować kiedy dusza zapragnie. Więc dzisiejszy dzień poświęcony był na wędzenie, zaraz po śniadaniu rezygnując z relaksu po kawie odpaliłem wędzarnię i korzystając z ładnej pogody doglądałem procesu siedząc wygodnie na ogrodowej huśtawce. Żeby nie było, że cały dzień się przechuśtałem zaimpregnowałem część kołków przygotowanych do podpierania pomidorów, drzewek i innych wysokich roślinek.
Po sześciu godzinach dymienia Jagoda zarządziła koniec zabawy i zjawiła się z miską po odbiór pachnącego jadła. 
Na dowód, że wędzonki przygotowane były w zgodzie z naturą świadczyć może poniższe zdjęcie - pod piecykiem wędzarni rosną sobie krokusy i mają wszystko w d....
Wędzarnia nie grozi zawaleniem, a widoczna prowizorka jest ...prowizorką. W tym sezonie będziemy przenosić wszystko do docelowej lokalizacji ( i może podłożymy coś innego pod nogi) 
Te kilka godzin spędzonych z konieczności na względnym nieróbstwie pozwoliło mi na spokojne pooglądanie kwiatowego dorobku Jagody. Wiosenne kwiaty, które na początku marca wychyliły się z pod śniegu pożałowały pewnie pośpiechu kiedy ponownie znalazły się pod śniegiem. Myśleliśmy, że już się nie pozbierają i sezon będzie stracony. 
Ale nie, mamy drugie podejście wiosny i krokusy z dnia na dzień wyglądają coraz lepiej. 





W pewnej chwili usłyszałem jakieś ptasie odgłosy, nie wiem czy to było gęganie czy coś podobnego, na niebie krążyło spore stado dużych ptaków i musiały się drzeć naprawdę głośno jeżeli pomimo znacznej odległości słyszało się je bardzo dobrze. 


Komentarze