21.03.2018 zmiana czasu

Dzisiejszej nocy spaliśmy godzinę krócej. Ja jakoś dałem radę. Położyłem się pół godziny prędzej niż normalnie, wstałem godzinę wcześniej i mam dłuższy dzień. Za to Jagoda pomimo dłuższego niż normalnie spania nie miała rano radości na twarzy. Może kiedyś skończy się ten porąbany zwyczaj. Wczoraj mieliśmy tak pracowity dzień, że wieczorem nawet nie chciało mi się nic pisać. Zabraliśmy się za ocieplanie szopki. W piwnicy mieliśmy tylko jedną rolkę maty szklanej więc trzeba było dokupić na początek dwie rolki. Zuza spisała się świetnie jako dostawczak bo zakup zmieścił się bez większej demolki. A potem już tylko sama "przyjemność" pracy w kłębach kurzu tego cholerstwa.
Skończyło się na szczęście na kaszlu bez podrażnień skóry, niestety nie udało nam się skończyć do wieczora. Jutro ciąg dalszy zabawy. 
Dzisiaj była handlowa niedziela, ale zgodnie olaliśmy rządową łaskę i nie ruszyliśmy się z miejsca. No poszliśmy tylko zobaczyć jak ostatni nawrót zimy zniosły krzewy owocowe posadzone jesienią. Oględziny wypadły zadowalająco, na większości widoczne są już pąki i jest nadzieja, że żaden nie przemarzł. 
Sadzonki na domowych parapetach rosną może nie w oczach, ale nieźle
 papryka

pomidory 
Jagody kwiatki - dumny łubin rządzi ;)


a to "ofiary" eksperymentów w perlicie - rosną trochę szybciej niż kuzyni tradycyjnie w ziemi.

Komentarze