04.02.2018 bajki ciąg dalszy


Nie pomyliłem się wczoraj ani trochę, niedzielę zaczęliśmy od zaprawy na placu apelowym z pomocami ćwiczebnymi tzn. łopatami do śniegu. Różnica między sobotą była tylko taka, że złapałem dzisiaj żółtą łopatę bo większa i miałem nadzieję na szybszy koniec. Tak nam się przy tym krew wzburzyła, że planowany spacer przełożyliśmy na popołudnie a sami rozkoszowaliśmy się kawą i nieróbstwem. Po obiedzie ruszyliśmy ochoczo w las, Jagoda uzbroiła się w kije a ja w szeroki obiektyw. Śniegu spadło sporo bo nawet w lesie grzęzło się miejscami powyżej kostek, drzewa pochylone pod ciężarem śniegowych czap wyglądały malowniczo. Spacer udany, zimę zobaczyliśmy, teraz może już zaczynać się wiosna 😉. 














Komentarze