04.11.2017 następna pracowita sobota


Wróciła złota jesień i od razu więcej się chce. Będąc ostatnio na Śląsku zrobiliśmy kilka pożytecznych zakupów, które wykorzystaliśmy dzisiaj. Jednym z nowych nabytków jest kwasomierz glebowy. Do tej pory traktowaliśmy ziemię jako wartość stała i niezmienną i tylko z rzadka zastanawiały nas jej parametry. Teraz dzięki temu urządzeniu
będziemy teoretycznie mądrzejsi. Teoretycznie bo po pobraniu próbek w różnych punktach naszej posiadłości i ich przygotowaniu zgodnie z instrukcją otrzymaliśmy tabelkę z wynikami. Poczytaliśmy co nie co o wapnowaniu gleby i z tą "mądrością" pojechaliśmy do miasta na zakupy. W pierwszej hurtowni ogrodniczej było tylko wapno na trawniki, w drugiej poszło nam lepiej i kupiliśmy 20 kilogramowy worek dolomitu. Szybki powrót do domu i do roboty, Jagodzie rozrzucenie tego czegoś podobnego do piasku poszło błyskawicznie i nawet się nie spociła. Ja zanim przekopałem to co Ona obsypała to spociłem się kilka razy 😉. Licznik przekopanych grządek podskoczył mi o kilka pozycji.  Z wyprawy na Śląsk wróciliśmy też z autem pełnym roślinności, ogromną aronię posadziliśmy poganiani deszczem zaraz po przyjeździe a dziś przyszła kolej na całą gromadę porzeczek. Krzaki wkomponowaliśmy obok wcześniej wsadzonych i jeżeli wszystko co posadziliśmy się przyjmie to będziemy potentatami porzeczkowymi jak nie na Podkarpaciu to w Kopaninach na sto procent. 
Podczas ostatniego orkanu ( co też się w Polsce porobiło) wiatr sponiewierał troszkę konstrukcję naszej bramy wjazdowej i warto było na spokojnie ją naprawić. Dzięki awaryjnej sytuacji bez problemów dostałem zgodę na zakup spawarki. Szybki rekonesans w internecie uzmysłowił mi, że ze znajomością techniki spawalniczej zatrzymałem się trochę przed końcem XX wieku. Spawarka musiała dużo ważyć żeby dobrze spawać, teraz już nie musi. Kupiłem takie coś co waży tyle ile sześciopak piwa i prawie nie zajmuje miejsca na półce. Pierwsze próby pokazały, że spawarka działa lepiej niż wygląda a spawacz wprost przeciwnie. 
Dzisiaj z pomocą Jagody uszkodzenie bramy zostało pospawane ale zdjęć nie odważyłem się zrobić.

Podobno kapustę należy zakisić przed listopadem, ale w ramach gromienia mitów kupiliśmy dziś cztery dorodne i smaczne główki żeby je zakisić
Poprzednio zakiszoną kapustę przełożyliśmy z pojemnika do słoików uszczknąwszy co nie co na dawno nie gotowany kapuśniak.

Przy okazji z resztek po szatkowaniu Jagoda postanowiła zrobić potrawę ?? przetwór??  coś ??  o czym czytała w internecie - krężałki. To kapusta w trochę odmiennej formie kiszona w trochę odmienny sposób, czy jest dobra będziemy wiedzieli za dwa może trzy tygodnie. Tak to wyglądało podczas pracy 

przed gotowaniem

po gotowaniu, potem do glinianego garnka z koprem, kminkiem i czosnkiem i na koniec zalewa się osoloną wodą, efekt będzie jadalny lub nie po około trzech tygodniach. 
Jagoda dumna ogrodniczka zrobiła zdjęcie swojej wyhodowanej kapusty 

niby ładna, ale zjeść się tego nie da 😉
Nareszcie zaczęły dojrzewać nasze ostatnie pomidory, w zakupionych nasionach przyplątała się jakaś znajda. Krzak wyrósł dorodny i obsypany owocami, niestety z powodu zarazy trzeba było oberwać wszystkie w fazie mocno niedojrzałej. Po dwóch miesiącach spędzonych w kartonach pomidory zaczęły dojrzewać 
   
to taki ostatni powiew lata w listopadzie;)

Komentarze