18.09.2017 ni to lato, ni to jesień

Lato niepostrzeżenie chyli nam się ku końcowi, wyraźnie już krótszy dzień najbardziej dokuczliwy jest po południu. Po dziewiętnastej ciężko obejść się bez zapalenia światła. W ogrodzie zaczęły się prace jesienne, dzisiaj Jagoda poszła wykopać resztę marchewki a ja zgłosiłem się na ochotnika do powiększania ogródka na przyszły sezon. Braki kondycyjne odczułem już podczas kopania a teraz wieczorem nie jest nic lepiej, na pocieszenie Jagoda też nie tryska formą 😜 po zajęciach fizycznych. W przyszłym sezonie będziemy bambrami, powierzchnia grządek prawie nam się podwoi 🙌.
Od paru dni nie byłem w lesie na grzybach, a to padało, a to nie było czasu jak dziś. Grzyby się zlitowały i przyszły do nas, pod brzózkami pokazały się kozaki. To już drugi po pieczarkach jadalny gatunek w naszym ogrodzie.

Nasz domek zmienia się z dnia na dzień, w zeszłym tygodniu wyglądał następująco

po dzisiejszym dniu przybyło mu kilka elementów 


załapałem się nawet do pomocy przy obijaniu folią. I żeby nie było - syn już jest dawno pełnoletni, drzewo posadziłem, no i na koniec dom budowałem. 

Nie, nie zmieniliśmy blachy na dachu. Dzisiaj pracę skończyliśmy późno a jak pisałem słonko teraz szybko zachodzi. 

Komentarze