20.08.2017 nareszcie pada

Na szczęście sprawdziły się prognozy synoptyków, od sobotniego wieczoru na zmianę albo pada albo leje. Odpadło mi polewanie betonowej wylewki i grządek a nadzieja na grzybobranie wzrasta z każdą przepadaną godziną.


Żeby niedziela nie minęła nam tylko na zbijaniu bąków zabraliśmy się za butelkowanie piwa, które pobiło wszelkie rekordy czasowe. American IPA warzona była dokładnie 16 lipca, najpierw burzliwa później cicha fermentacja pochłonęły tyle czasu, że już prawie zapomniałem co leżakuje w fermentatorze. Ale przyszła kryska na Matyska i trafiło do butelek.

Pierwsza, robocza degustacja wypadła znakomicie, warto było poczekać. Następne kilka tygodni w piwniczce sprawi, że będzie warte grzechu.


Żeby nie wyglądało, że zajmujemy się tylko alkoholem to przerobiliśmy również sporą ilość pomidorów. Zostało nam z tego trzy słoiki suszonych w oliwie i kilka słoików przecieru. 

Komentarze