12.07.2017 bardzo pracowity dzionek

Już we wtorek wieczorem wiedziałem, że nie będzie łatwo. Nasza ogrodowa huśtawka była nadgryziona zębem czasu i aż prosiła się o renowację więc kilka dni wcześniej poprosiliśmy sąsiada o "zorganizowanie" bala drewnianego o odpowiednich rozmiarach. I własnie we wtorek sąsiad z radosną miną oznajmił, że ma już przycięty na wymiar i okorowany kawał drewna i możemy go odebrać nazajutrz rano. Cóż było robić materiał był, pogoda była aż do przesady, zapał też jeszcze był - robimy.
Szlifowanie poszło gładko, teraźniejsze szlifierki oscylacyjne są o niebo lepsze niż przystawki do Celmy. Pierwszą trudność stanowiło rozebranie starej konstrukcji, żeby nas nie pozabijała i żeby dało się to potem poskładać. Umocowaliśmy pionowe elementy odciągami, stary drąg prawie nam przy tym zleciał na głowy. Udało nam się jakoś podnieść nowy, który był sporo bardziej "wypasiony" od poprzednika i umocowaliśmy prowizorycznie starymi, zbyt krótkimi śrubami. Teraz w auto i jedziemy do sklepu po potrzebne materiały, poszło szybko bo motywowały nas zbierające się coraz ciemniejsze kłębiaste chmury.
Składanie poszło sprawnie nie licząc incydentu z Jagody okiem które prawie wybiła sobie długim wiertłem. Potem już tylko malowanie i zawieszenie siedziska, obiecałem sobie spędzenie całego czwartku na huśtawce, niestety pogoda mnie wyrolowała, w czwartek zbudził nas huraganowy wiatr uzupełniony jeszcze później deszczem. Rozpogodziło się dopiero wieczorem.



słońce już było nisko a komórka nie bardzo sobie radziła ze światłem z przodu. 

Komentarze