12.05.2017 "Wgryzamy" się w środowisko i w tajniki "rolnictwa"

Na koniec długiego weekendu majowego dzięki uprzejmości sąsiadów udało nam się załapać na Paradę orkiestr dętych w miejscowości Ryglice. Sąsiedzi zaprosili na do swojego auta dzięki czemu miałem możliwość rozglądać się do woli i podziwiać widoki Pogórza Ciężkowickiego. A Przegląd był bardzo ciekawym przeżyciem, pierwszy raz słuchałem tego rodzaju muzyki w takiej dawce, ale powiem, że bardzo mi się podobało.


















Pomimo tego, że pogoda nas nie rozpieszcza nie mamy czasu na leniuchowanie i spacery. Jedno z nielicznych wyjść na łono natury połączone z kosztowaniem pysznej wody ze źródełka.


W pocie nie tylko czoła i przy wsparciu sąsiadów ciężkim sprzętem powstał zarys ogródka.  

wytyczyliśmy ścieżki, przekopali grządki i lunęło. Z ogródka zrobiło się bagienko a do tego się ochłodziło, moje biedne pomidory zaczęły już tracić nadzieję na lepszą pogodę więc zamówiliśmy dla nich domek foliowy.
Kurier przywiózł wielką paczkę i nazajutrz korzystając ze słonecznej pogody zabraliśmy się za składanie potwora, 6 x 3 metry bo kupować mniejszy to pójście na łatwiznę. Od rana do wieczora składaliśmy konstrukcję, na folię brakło czasu i kondycji. W nocy oczywiście lunęło, rano poprawiło i znów brodząc w bagienku założyliśmy folię. Buda prezentuje się okazale, jutro planowana jest migracja pomidorów.

Dosypaliśmy im na dobry początek kilkaset litrów dobrej ziemi i torfu i granulowany obornik, atmosfera w szklarni zrobiła się bardzo zagęszczona.




Nie ma czasu na nudę, Jagoda złapała bakcyl ogrodnika - sadzi, sieje i kombinuje w różnych
miejscach i pozycjach.


Wieczorami jak mamy jeszcze siłę to robimy pożyteczne rzeczy w domu - przedwczoraj butelkowaliśmy piwo pszeniczne a dzisiaj z pozostałych w fermentatorze drożdży piwnych Jagoda upiekła pięknie pachnący chleb. Chleb skosztuję jak tylko ostygnie, na piwo trzeba będzie poczekać kilka tygodni.

Komentarze