Wybraliśmy się dziś sprawdzić czy u pszczół wszystko w porządku i zobaczyliśmy, że sąsiedzi sadzą już czosnek. Jagoda zawsze robiła to po 27 października, ale tak się zapatrzyła na sąsiadów, że nasz czosnek też już siedzi w ziemi.
Żeby ochronić ząbki przed wykopaniem przez kury, które teraz mają cały ogród do dyspozycji musieliśmy grządkę przykryć włókniną. Poza tą jedyną "twórczą" pracą zajmujemy się od jakiegoś czasu sprzątaniem i chowaniem dobytku przed zimą. Wypuściliśmy trochę wody ze stawu robiąc miejsce na nowe opady, umyliśmy wewnątrz trzy zbiorniki i przerobiliśmy rynny. Szklarnia nie cieszy już oczu, zostały tylko dwa krzaki pomidorów z dojrzewającymi kilkoma niedobitkami, jedną paprykę habanero zabraliśmy do domu. Doniczka stoi na parapecie i spędza kotom sen z oczu, najgorsze były pierwsze dni, teraz może im się już opatrzyła. Kapusta jest już zakiszona, w tym roku kupiliśmy na targu dziesięciokilogramowy worek już poszatkowanej i część roboty mi odpadła. Skończyła się borowikowa gorączka, las opustoszał od ludzi, ale znalezienie kilku grzybów do jajecznicy nie jest problemem. Niejadalne za to ładnie pozują do zdjęć ;)
Nie wyjeżdżamy w tym roku na Wszystkich świętych. Zdecydowaliśmy spontanicznie, że wobec niepewnej sytuacji nie czekamy na rozwój wypadków tylko jedziemy kiedy jest to jeszcze w miarę bezpieczne. Jagoda zrobiła dwa stroiki ujawniając przy tym następny skrywany talent Wyjechaliśmy po śniadaniu i zdążyliśmy do domu na kolację.
Komentarze
Pozdrawiam Zbyszek