31.08.2019 Kolej Zakarpacka – atrakcja ukraińskich Bieszczadów

Zupełnie przypadkiem, w ostatniej chwili zapisaliśmy się na krótką, jednodniowa wycieczkę na Ukrainę. Głównym jej celem było przejechanie Koleją Zakarpacką 18 kilometrowego odcinka przebiegającego przez Przełęcz Użocką z Sianek do Wołosianki. Przejście graniczne w Krościenku przyjemnie zaskoczyło niską frekwencją i wjechaliśmy na Ukrainę. Na szczęście nie byliśmy objedzeni bo stan techniczny asfaltu pozostawiał wiele do życzenia. Na krótkich postojach zobaczyliśmy dwie budowle i piękną panoramę Bieszczad Ukraińskich i Polskich. Niestety przejrzystość powietrza nie powalała i dalsze szczyty i pasma były prawie niewidoczne. W miejscowości Stara Sól zatrzymaliśmy się przy kościele, który ledwie utrzymywał się w kupie.



Budynek dawnego Polskiego kościoła po wysiedleniu Polaków z przedwojennych województw wschodnich II RP przekształcono w magazyn. W latach '70 został spalony wraz z niemal całym cennym zabytkowym wyposażeniem. Podczas akcji przeciwpożarowej ze względu na używanie zasolonej wody zniszczono dodatkowo ceglane mury kościoła. Od tego czasu kościół pozostawał w zupełnej ruinie. W Jasienicy Zamkowej wdrapaliśmy się na trzykondygnacyjną dzwonnicę, na której można było z bliska, dokładnie zobaczyć technikę krycia dachu gontem. 

 Jagoda w obie strony szła na własnych nogach, właśnie obmyśla technikę zejścia po schodach w kształcie drabiny. 😉

Z nieformalnego punktu widokowego, gdzie wdrapaliśmy się z pilotem widoki zapierały dech.






 Autokarem dojechaliśmy na Przełęcz Użocką do miejscowości Sianki. Tam mieliśmy półtorej godziny do odjazdu pociągu. Wygląd wioski nie zachęcał do zwiedzania więc trzymaliśmy się blisko centrum, które tworzył dworzec kolejowy, cerkiew i sklep.
 Miejscowi pod sklepem raczyli się różnymi trunkami, my poprzestaliśmy na kawie i piwie, zagryzając całkiem dobrą drożdżówką z makiem.
W tej chatce mieszkała ostatnia osoba polskiego pochodzenia, chętnie spotykała się z polskimi turystami, od których dostała nawet w prezencie antenę TV SAT. Zmarła kilka lat temu a domek popada w ruinę. W pociągu był tylko jeden wagon, w którym okna się otwierały, w pozostałych tylko się uchylały a szyby nie przepuszczały wiele światła. 😉 Mechanik bez oporu pozwolił wejść do kabiny i zrobić zdjęcia. 

Niestety jak ruszyliśmy trzeba się było zadowolić lekko otwartym oknem w wagonie. Zaraz za torami kolejowymi jest Polska, przez pewien czas widać nawet słupki graniczne i pas zaoranej ziemi. Po stronie Polskiej brak jakiejkolwiek infrastruktury tylko dzika przyroda ( między innymi źródła Sanu) i Straż Graniczna. 

Trasa pociągu przebiega w pięknej okolicy, na długości 18 kilometrów pociąg przejeżdża przez 6 tuneli i 27 wiaduktów pokonując 370 m różnicy poziomów. Wysokie, piękne wiadukty i długie tunele wykute w skałach robią naprawdę niesamowite wrażenie; tym większe, że kolejowa linia powstała w 1905 roku.   




Tunele z obu stron są pilnowane, a wartownikami nie są wiekowi ochroniarze.











Wysiedliśmy na stacji Wołosianka gdzie już czekał na nas autokar. Po drodze był obiad na który podano między innymi tradycyjną ukraińską zupę - soliankę. Jedliśmy ją po raz pierwszy, ale bardzo nam smakowała i z pewnością spróbujemy ugotować ją w domu. Prócz widoków z pewnością zapamiętam z wycieczki ogromne ilości Barszczu Sosnowskiego, który pleni się u sąsiadów bez umiaru.


Komentarze