24.09.2018 jedziemy dokończyć wycieczkę

Lwów zaczęliśmy zwiedzać w roku 2014, ale nie dane nam było skończyć zgodnie z planem. Teraz po przeprowadzce na Podkarpacie Lwów stał nam się bliższy i to dosłownie. Dodatkowym argumentem na plus było uruchomienie przez koleje ukraińskie pociągu klasy IC + relacji Przemyśl - Kijów z postojem we Lwowie. Kupno biletów na stronie ukraińskich kolei to prawdziwa przyjemność w przeciwieństwie do aplikacji PKP Intercity. Potem przyszedł czas na wybór hotelu, po przeprowadzeniu kalkulacji cena/wygoda/lokalizacja wybór padł na Hotel George na placu Mickiewicza. Położenie w ścisłym centrum pozwala oszczędzić nogi (zwłaszcza Jagody), w hotelu czuje się dawną polskość tego miejsca, cena pokoju klasy superior w Booking.com nie była przerażająca, a wymiary pokoju nie przyprawiają o klaustrofobię. Na domiar szczęścia PKP Przewozy Regionalne uruchomiły połączenie kolejowe Jasło - Przemyśl z przesiadką w Rzeszowie więc zapadła decyzja, że Zuza zostaje w domu a my jedziemy taksówką do Jasła a dalej pociągami aż do Lwowa.
No i zaczęło się - na peronie w Jaśle byliśmy przed czasem
 akurat w czasie naszego wyjazdu szalała wichura więc schroniliśmy się za budynkiem dworca PKP w Jaśle. Podróż do Przemyśla przebiegła bez zakłóceń i zasiedliśmy w luksusowym wagonie składu Hundai Rotem pod barwami UZ.

 Pomimo początkowego opóźnienia z winy PKP Intercity dojechaliśmy do Lwowa prawie o czasie, po wyjściu przed budynek dworca we Lwowie poczuliśmy się jak w latach 80 XX wieku. Szereg busów z różnymi tabliczkami na podszybiu, nam trafiło się auto z szyldem Warszawa-Katowice-Kraków, za 30 zł kierowca mówiący dobrze po polsku zgodził się jechać do Hotelu George, Za dwie minuty zgarnął jeszcze troje Polaków i cena spadła do dychy od głowy. Krótka chwila w recepcji i już możemy chłonąć atmosferę tego miejsca leżąc na super wygodnym łóżku. Pierwszy dzień pobytu upłynął na relaksie i zbieraniu sił przed dniem następnym.
  
   

Komentarze