07.10.2022 koniec suszy

 Cały letni przydział wody dostarczają nam dopiero jesienią, jak zaczęło lać we wrześniu to końca nie było widać. Żeby było śmieszniej zaplanowaliśmy czyszczenie stawu a to wymaga jego osuszenia. Calowy wąż grawitacyjnie odprowadzał wodę do lasu a trwało to prawie trzy tygodnie, jak już było blisko to znów otwierało się niebo i poziom się podnosił. Wreszcie poprawiła się pogoda a woda zeszła do takiego poziomu, że można było zaczynać. Pierwszego dnia pompa wylewała pozostałą wodę żeby dało się zejść na dno. 

Później ekipa przystąpiła do wybierania liści zalegających na dnie 



i dokładnego szorowania "podłogi"
W miarę ubywania wody i przybywało oczyszczonego dna, niestety ostatnie kilkadziesiąt litrów gęstego błota trzeba było wybrać wiadrem. W resztkach wody znaleźliśmy żywą niespodziankę, która niestety nie mogła już tam zostać. Karaś bo o nim mowa musiał trafić do wody w formie ikry i dorósł niemal "patelniowego" rozmiaru  

Teraz czekamy żeby opadły wszystkie liście z okolicznych drzew i zaczniemy znów napełniać zbiornik, który w tym roku uratował nam skórę. 
Jagoda oczywiście nie próżnuje i robi swoje 




 

Komentarze