05.10.2020 jesienne zajęcia ruchowe

 Dzisiaj na rozruch po niedzielnym leniuchowaniu wymyśliliśmy kopanie ogródka. Zaczęło się od wyciągnięcia reszty buraków i pietruszki, które jeszcze nabierały "ciała" 

Tym udało się przerosnąć kolegów, ale reszta też wygląda niczego sobie. W tym roku buraki udały nam się wyjątkowo, przynajmniej im jednym posłużyło niezwykle mokre lato. Na grządkach zostało jeszcze kilka selerów i porów, które być może w ziemi poczekają aż będą potrzebne. No i zaczęła się ciężka praca. Zgodnie z naszą krótką tradycją pojedyncze przekopanie ogrodu jest zbyt łatwe. Najpierw kopanie widłami i gruntowne plewienie bujnych chwastów, potem dolomit, obornik w granulkach i kompost. Na koniec ponowne przekopanie tego całego kramu. Zaproszenie na wyżerkę dostały kury, które zgrabnie wyszukiwały w ziemi kompostowej dżdżownice kalifornijskie. Robakom chyba dobrze się u nas żyło bo z tysiąca, który wrzuciłem zrobiło się przynajmniej drugie tyle. 


To już nie pierwszy spacer naszych kokoszek, bardzo podoba im się w naszym ogrodzie, chociaż Jagoda co rusz wygania je z truskawek czy z klombów kwiatowych. 
Po dzisiejszym dniu odczuwam niezwykłą niechęć do szpadla i wideł i dalej bolą mnie gnaty. 




Komentarze