14.06.2020 zaraz będą wakacje

Gonimy ostatnio jak muchy w latarce, nie tylko nie ma czasu napisać parę linijek, ale nawet często brak wolnej ręki żeby zrobić zdjęcie. Głoszona już od wiosny głęboka susza pogłębiła się do tego stopnia, że basen wypełnił się już prawie po brzegi
Na szczęście deszcz trochę odpuścił i od dwóch dni nie pada. Kilkudniowe opady z fasonem zakończyła burza, której towarzyszyła potężna wichura, ulewa jak z wiadra i grad, na szczęście drobny.
Z deszczu najbardziej cieszyły się chwasty i trawa, która dorosła do niespotykanych rozmiarów. Próbowałem na drugi dzień kosić, ale udało się to tylko do linii drzewek. Poniżej kosiarka zapychała się mokrą, gęstą trawą a koła grzęzły w namokniętej jak gąbka ziemi. Następnego dnia kosa spalinowa poradziła sobie z pozostałą roślinnością. W lesie pokazały się pierwsze grzyby, co prawda nie ma jeszcze dużego wyboru bo widzieliśmy tylko borowiki ceglastopore, ale Jagoda je świetnie zagospodarowała, w pierwszym dniu była zupa grzybowa a nazajutrz na śniadanie w jajecznicy a na obiad duszone z ziemniakami. 


Podczas burzy ucierpiał też kurnik, któremu niewiele już brakuje do finału. Wiatr pootwierał drzwi a padający poziomo deszcz dokładnie umył wnętrze.


 Zdjęcia są robione dzień przed "sprzątaniem"  😉 Pszczoły nie próżnują i drugi raz łapaliśmy je do rojnicy. Podczas deszczów zjadły sporą część zapasów miodu, udało nam się wybrać około pięć litrów .

Jagoda akurat upiekła chleb i ciężko było się oprzeć 😁
Nareszcie zaczęły się ciepłe wieczory, więc coraz częściej korzystamy z tarasu 
Koty w przerwach między psoceniem pozują na intelektualistki 


Komentarze