17.03.2020 w meczu z kotami straciliśmy punkty

Niestety nasze ufortyfikowane okno z bezcennymi sadzonkami padło łupem szajki sierściuchów 😪 Wczoraj rano Jagoda znalazła trochę powiędniętą roślinkę, jako żywo wyglądającą jak nasze pomidory. Jak spojrzałem na parapet to aż skoczyło mi ciśnienie. Część pomidorków miała obgryzione liście, część leżała wyrwana z korzonkiem, papryki chyba nie lubią  bo ją tylko zdeptały.

Już wiem, że moje głębokie nielubienie kotów to nie był przypadek. Nasze nie skończyły w areszcie tylko dzięki sympatycznym mordkom. Jak trochę opadły emocje i ciśnienie dosiałem do zdewastowanej paletki prawie połowę nasion. Do fortyfikacji dołożyliśmy jedno piętro i niedługo baza w Guantanamo będzie słabiej strzeżona niż nasz parapet.
Dużym problemem była dla nas utylizacja odpadów drzewnych pochodzących głównie z żywopłotu. Tej wiosny dość radykalnie przycięliśmy również grubsze gałęzie i ułożyliśmy na końcu działki sporą kupkę. Planowaliśmy to spalić jak to czyniliśmy do tej pory, ale zainteresowałem się rozdrabniaczami do gałęzi. Po krótkiej naradzie postanowiliśmy kupić i spróbować. Dzisiaj kurier przywiózł dużą i ciężką paczkę, z której wyciągnęliśmy takie cudo.
Zaczęło się niewinnie i z głupot przemieliliśmy całą stertę gałęzi. 
 Już dzisiaj wieczorem ruszaliśmy się jak roboty, jutro rano z pewnością będzie gorzej ;) Nic to, najtrudniejszy jest początek, potem poleci już z górki.

Komentarze

Lucy pisze…
Ha ha to było raczej do przewidzenia, że Tosia nie odpuści.
Lucy pisze…
Brawo Tosia!