27.08.2017 co w lesie i w okolicy słychać

Ostatnie deszcze dały trochę wilgoci glebie i zaczyna być widać pierwsze efekty. Nieśmiało zaczęły pokazywać się grzyby, na razie bez szaleństwa ale zjedliśmy co nie co a i suszarka popracowała. Udało mi się namierzyć grzyba, na którego ostrzyłem sobie zęby już od dawna. Nazywa się siedzuń sosnowy a potocznie kozia broda lub barania głowa. Jest niepodobny do statystycznego grzyba, bardzo smaczny i co ważne od 2014 roku nie jest w Polsce gatunkiem chronionym.

Usmażony z jajkami był pyszny, trwają poszukiwania następnych osobników. Pokazały się również prawdziwki i borowiki ceglastopore 
a na naszym trawniku urosło stadko pieczarek, które zakończyły żywot w znakomitym spaghetti z boczkiem i natką pietruszki.

Dziś mieliśmy do wyboru dwie imprezy - Międzynarodowe Dni Wina w Jaśle i Gminne Dożynki w Woli Dębowieckiej. Wybór padł na bliższą - dożynki. Właściwie ograniczyliśmy się do pierwszej części imprezy uroczystego przejścia korowodu dożynkowego na miejscowe boisko. Potem "po angielsku" daliśmy nogę. Pogoda za naszej bytności dopisała, spadło tylko kilka kropli deszczu. Burza przyszła później i trochę popadało, przynajmniej w Dębowcu. Impreza bardzo kolorowa, stroje uczestników a zwłaszcza uczestniczek piękne i bardzo bogate. Ja byłem w sandałach i krótkich spodniach i było mi gorąco, wolę nie myśleć co czuli oni. Co prawda trochę inaczej wyobrażałem sobie wieńce dożynkowe, większość przypominała przenośne ołtarzyki pełne symboli religijnych. Ale pewnie jak zwykle czepiam się szczegółów;)
























Komentarze