08.07.2018 przegapiłem pierwszą setkę

Dziś przy okazji zobaczyłem, że napłodziłem już ponad sto postów w tym blogu, dokładnie licząc to ten jest sto drugi. Nieraz patrząc na statystyki odwiedzin to aż się dziwię skąd w tak dalekich krajach zainteresowanie przysiółkiem Kopaniny. Ale nie powiem, że nie jest mi miło.
Dziś jak przystało na niedzielę nie leżeliśmy bykiem tylko robiliśmy wino. Sąsiad opracował nowatorską metodę zbioru porzeczek - duży płaski kosz i kawałek węża ogrodowego. Czarna porzeczka jest już tak dojrzała, że nawet lekkie "pałowanie" ogałaca gałązki z owoców. Sąsiad zbierał porzeczki z przeznaczeniem na wino i na duży balon "utłukli" trzy wiaderka. My mamy mniejsze, dwudziestolitrowe balony więc uznaliśmy, że półtora wiaderka będzie w sam raz. Dzisiaj po śniadaniu zabraliśmy się za szukanie przepisu, przy okazji dowiedzieliśmy się, że z czarnych porzeczek robi się głównie ciężkie, deserowe wina i jeżeli poleżą dwa, trzy lata to są rewelacyjne. No trudno, mamy następny powód żeby długo żyć ;) Do wyciśnięcia soku z porzeczek postanowiliśmy użyć wyciskarki, Jagoda podjęła się obsługi sprzętu więc tylko z doskoku Jej pomagałem.
Wydusiliśmy kilka litrów gęstego soku więcej niż było nam potrzeba więc produktem ubocznym było kilkanaście słoiczków aromatycznego dżemu. Wino  a raczej materiał na wino wylądował w końcu w balonie i oby coś nam z tego wyszło. 
Udało mi się wreszcie skończyć dłubanie przy skrzynkach do przechowywania ramek, wyczytaliśmy że ramki z węzą a szczególnie z plastrami wosku trzeba chronić przed Barciakiem inaczej Motylicą woskową. 
Jeszcze tylko jedna rzecz czeka na wykonanie, skrzynka na ramki pełne miodu, ale z tym nie ma aż tak wielkiego pośpiechu bo nie jest pewne czy w tym roku uda nam się skosztować co nie co miodku. 

Komentarze