18.02.2018 zima trwa

Jako, że dalej mamy zimę to nasze zajęcia dopasowujemy do panującej za oknem aury. Wyjazdy na zakupy ograniczyliśmy do niezbędnego minimum. Ma to dwa plusy - zaoszczędzone pieniądze i zaoszczędzony czas. Kasa zostaje na koncie a czas "zużywamy" włócząc się po okolicy z kijami. Te włóczęgi pozwolą nam na łatwiejszy start w ogródku z nastaniem wiosny. Na tych naszych spacerach nie spotykamy żywego ducha więc nawet nie miałem okazji nikomu się pochwalić "nową - starą" bluzą sygnowaną NGT.pl z indywidualnego zamówienia w Montano. Przeleżała w szafie dwa lata i o mały włos nie okazała się na mnie za mała.
W trakcie spaceru natknęliśmy się na naszym zdaniem patologię, nieopodal myśliwskiej ambony ktoś (zapewne nie krasnoludek) rozsypał sporą ilość marchwi. 
Nasunęła mi się analogia z wędkarstwem z tym, że wędkarz nie widzi ryby, która zjada zanętę a myśliwy ma pasące się na marchewce zwierzęta jak na widelcu.
Łażenie po lesie to nie moje jedyne zajęcie, trochę czasu zajęło mi składanie i dostosowywanie stołu stolarskiego, który kurier dowiózł mi w minionym tygodniu. Już stanął na swoim miejscu i zaczyna być  użyteczny :)
Jagoda prócz spacerów i gotowania realizuje się twórczo, wynaleźliśmy w sieci sposób ( a nawet dwa sposoby) na transfer zdjęć na drewniane podłoże.  W jeden wieczór przetestowała oba, było z tym sporo niepewności, ale zwyciężył sposób z wykorzystaniem kleju Wikol. Na pierwszy ogień nie  trafił oczywiście ukochany mąż tylko wnuczka Dunia.













Wersja finalna rękodzieła wyglądała tak 
Eksperyment zapewne będzie kontynuowany.
Dzisiaj nadszedł już ostateczny dzień dla naszego wina. Przelaliśmy cenną zawartość gąsiora do butelek nie omieszkawszy zrobić malutkiej degustacji.
Nasz napitek wypełnia chyba warunki jakim odpowiadają wina - z upływem czasu jest coraz lepszy 😌

Komentarze